cmentarzu w Grodnie; w tym mieście pani Franciszka spędzała zazwyczaj z drugim mężem zimowe miesiące. Gdy wrócili na lato do Milkowszczyzny, zaczęła zjawiać się Elizie zmarła siostra; to za dnia, na ganku ocienionym półkolem włoskich topoli, stawała blada, ubrana tak, jak do trumny, to znów w nocy, gdy w starych lipach szumiał wiatr i kołysały się gałęzie, Eliza słyszała wyraźnie szept Klemuni i w poświacie księżyca widziała jej postać.<br><br> - Lizia miewa halucynacje - raportowała matce, głęboko zaniepokojona, panna Michalina - dziś przy odrabianiu lekcji krzyknęła, że widzi w stojącym obok zwierciadle Klemunię w białej sukni.<br><br> - Trzeba wynieść to lustro! - rozkazała pani Widacka. - Lizia