Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
Krystyną ujrzał był wysiadającego z auta Szczukę. Po chwili wyraźnie mógł uchwycić wolną i uroczystą melodię marsza żałobnego. Z wysiłkiem, uginając w kolanach zdrętwiałe nogi, poszedł wolno w stronę alei. U wylotu jej, przy bramie cmentarnej, gromadzili się ludzie. Od razu zauważył wśród nich mundury milicjantów.
Oparł się o pień lipy i zsunął z czoła kapelusz. Pod palcami poczuł chłodny pot. Orkiestra zbliżała się powoli i w ciszę, która na cmentarzu panowała, coraz pełniejszym brzmieniem wlewał się narastający rytm marsza. Przymknął oczy i już się nie bronił przed uporczywą i natrętną myślą, którą do tej pory usiłował zepchnąć w niepamięć. Tych
Krystyną ujrzał był wysiadającego z auta Szczukę. Po chwili wyraźnie mógł uchwycić wolną i uroczystą melodię marsza &lt;page nr=263&gt; żałobnego. Z wysiłkiem, uginając w kolanach zdrętwiałe nogi, poszedł wolno w stronę alei. U wylotu jej, przy bramie cmentarnej, gromadzili się ludzie. Od razu zauważył wśród nich mundury milicjantów.<br>Oparł się o pień lipy i zsunął z czoła kapelusz. Pod palcami poczuł chłodny pot. Orkiestra zbliżała się powoli i w ciszę, która na cmentarzu panowała, coraz pełniejszym brzmieniem wlewał się narastający rytm marsza. Przymknął oczy i już się nie bronił przed uporczywą i natrętną myślą, którą do tej pory usiłował zepchnąć w niepamięć. Tych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego