Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
nich w posiołku znajdzie się jakaś dobra dusza, poczciwa samotna kobieta, która mu to pozaszywa i ponaprawia,
- Wracałem do naszego posiołka wczesnym wieczorem, las jeszcze płonął w blasku zachodzącego słońca, szedłem w tę czerwień, choć tyle jeszcze dzieliło od jesieni, i widziałem, jak z wolna przygasa, i wraca pierworodna zieleń listowia, i nim dzień rozpłynął się w mroku, siedziałem w izbie tioti Lidy, znajomej Rufka, a ona, z ręką w moich włosach, szeptała:
- On wierniotsia, obiazatielno wierniotsia żyw!
i wierzyłem tak jak i ona, że mój brat wróci tu do nas obojga, na pewno wróci żywy, ale po kilku tygodniach przyjechał
nich w posiołku znajdzie się jakaś dobra dusza, poczciwa samotna kobieta, która mu to pozaszywa i ponaprawia,<br>- Wracałem do naszego posiołka wczesnym wieczorem, las jeszcze płonął w blasku zachodzącego słońca, szedłem w tę czerwień, choć tyle jeszcze dzieliło od jesieni, i widziałem, jak z wolna przygasa, i wraca pierworodna zieleń listowia, i nim dzień rozpłynął się w mroku, siedziałem w izbie tioti Lidy, znajomej Rufka, a ona, z ręką w moich włosach, szeptała:<br>- On wierniotsia, obiazatielno wierniotsia żyw!<br>i wierzyłem tak jak i ona, że mój brat wróci tu do nas obojga, na pewno wróci żywy, ale po kilku tygodniach przyjechał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego