Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
albo wytrawersować w prawo, albo zjeżdżać wprost do Mnichowego Żlebu. Opowiadający wybrał tę drugą, szybszą możliwość. W czasie zjazdu ku swemu zdumieniu, spostrzegł, że lina, na której wisiał całym ciężarem - jest przetarta i grozi zerwaniem. Była to bowiem wysłużona lina, przywieziona z Himalajów. Któryś z zapobiegliwych Polaków wydobył ją z lodów, porzuconą przez japońską wyprawę, i przywiózł w Tatry... Aż w końcu odmówiła posłuszeństwa na Mnichu.
Zjeżdżający z Półek zorientowawszy się w sytuacji zdołał na tyle zaradzić złu, że szczęśliwie znalazł się w bezpiecznym miejscu, skąd bez kłopotów zszedł do schroniska.
Kazik i Piotrek wysłuchawszy opowieści zaczęli czynić swą powinność: przygotowali
albo wytrawersować w prawo, albo zjeżdżać wprost do Mnichowego Żlebu. Opowiadający wybrał tę drugą, szybszą możliwość. W czasie zjazdu ku swemu zdumieniu, spostrzegł, że lina, na której wisiał całym ciężarem - jest przetarta i grozi zerwaniem. Była to bowiem wysłużona lina, przywieziona z Himalajów. Któryś z zapobiegliwych Polaków wydobył ją z lodów, porzuconą przez japońską wyprawę, i przywiózł w Tatry... Aż w końcu odmówiła posłuszeństwa na Mnichu.<br>Zjeżdżający z Półek zorientowawszy się w sytuacji zdołał na tyle zaradzić złu, że szczęśliwie znalazł się w bezpiecznym miejscu, skąd bez kłopotów zszedł do schroniska.<br>Kazik i Piotrek wysłuchawszy opowieści zaczęli czynić swą powinność: przygotowali
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego