padawalnia, rozbreszył się raptem - mówi, lekceważąc czujność Panfila.<br>Polek tymczasem wykonuje wiele gestów mimicznych, które mają na celu udobruchanie psa. Gwałtownymi ruchami rąk obiecuje mu wolność zupełną i ciekawe wycieczki, ofiarowuje kość piękną i pieszczoty. Pies przyjmuje to z jawnym cynizmem. Niby to słucha i uważa, jednak ciągle jeszcze warczy, łomoce ogonem o ziemię, skowyczy z pogróżką. Więc Polek składa dłonie, zaczyna podlizywać się Panfilowi, schlebiać jego próżności. Wtedy dopiero pies załamuje się. Siada z miną obojętną, przekrzywia pysk, na którym wyraźnie rysuje się z trudem maskowany uśmieszek pełen zadowolenia.<br>Chłopiec wykorzystuje szybko ten moment. Zręcznie odrywa deseczkę, która skrzypnęła przenikliwie