ten cały nieskończony szmelc sypie się do Neptuna: wałkowe łożysko, podkładki, podkładki podkładek i tak dalej, dalej. Trzy tysiące metrów na dno Pacyfiku. Na szczęście mam dosyć krzepy, by się bez windy obywać. Maniana!<br> Termometr - cudo techniki made in Przemysłowa Spółdzielnia Inwalidów Katowice - nie działa. Na "Ocioszyńskim" mówili mi mądrzy ludzie: Bierz, chłopie, kilka, bo guzik warte. Wydawało się to jakieś dziwne. Długi rejs, pomęczyli się chłopcy... W życiu nie spotkałem źle działającego termometru. Do czasu, jak się okazuje, do czasu.<br> A może po prostu technika poszła w Katowicach tak daleko, że nie nadążam? Może guzik chłopu, nie termometr, jak nie