jej uśmiechnięty dwór blednie na twarzach. Przejrzała się w lustrze. Nic podobnego! Ona kwitnąca, hoża jak pąk róży. Częstosia za to niknie w oczach. Fałdy, zmarszczki na świeżej dotychczas twarzyczce. Jak gdyby więdła. I tamte wszystkie tak samo. I co dzień więcej! Chociaż każda zapewnia, że czuje się doskonale, apetyt ma, ochotę do tańca, strojów, śpiewu też. Ba, nawet kotek bengalski, Mruczek, i ten szpic z włoskich krain, Bufcio, cherlają. Co to wszystko ma znaczyć?!<br>W wyśmienitym humorze, bo łuna zdrowia ją krasi, budzi się rano, ale dziwno Ofce, że nie słychać śpiewu chóralnego, którym dworki budziły ją ze snu. Hymn poranny