się, że pojął. Będzie tak, jak zaplanowaliście. <br>Ważniejszy skinął głową, ten drugi opuścił powieki, jakby zamykał się w sobie.<br>- Obiecaliście mi... Co będzie z nią? Dajcie jej spokój, ona wam nie zaszkodzi, to chora kobieta. Jassmont też ją wykorzystał i przepadł - przypomniał Konstanty i poczuł, że brakuje mu tchu.<br>- Nie ma strachu. Dotrzymamy słowa, przewiezie się ją do Krakowa, załatwimy jakieś urzędnicze zajęcie. Nam można wierzyć, chyba w to nie wątpicie - odpowiedział ważniejszy, jego szare oczy były nieme.</><br><br>Kielce