My jak w Tomaszewskiej - z hydrantów do nich, kwasami !<br>Jął go objaśniać, jak się oni u Grundlanda zabarykadowali, z pewną nawet przechwałką, tak że Szczęsny miał ochotę zapytać: "A jak tam z pozwoleniem?" Kiedyś, parę lat temu, Staszek kłuł tym Leona: "A ty mu przetłumacz, że na te barykady nie macie jeszcze pozwolenia od starosty!" Ale Leon od tego czasu bardzo się zmienił, ubojowił w jednolitym froncie, po co więc stare wypominać?<br>Nic nie powiedział Leonowi, nawet o Madzi nie wspomniał. Mówił tylko to, co konieczne. O sprawach, które trzeba załatwić, i o tym, którą dziurą najlepiej jest teraz od nich