wargami, powtarzając w zachwycie: Ťsakrofanskoje szampanskoje...ť Wzlatywał; nie odrywał się jednak od swojego ołowiejącego ciała, zmysły pulsowały każdym fibrem żołądka, tryskały śliną w ustach, głód obejmował go przyjaźnie, mięsiwo pachniało jak muzyka, na jej strunach święci spływali z nieba i rozsiadali się za długim stołem, śpiewając coś, jakby z opery madrygałowej Boccheriniego. Senilita?".<br> Na Sycylii:<br>"Pił coca-colę i patrzył nieprzyjaźnie na moje wino. Było to szlachetne, z żywym charakterem, czerwone Corvo del Duca di Salaparuta, radowałem się nim jawnie i ze smakiem, ale nie od razu było jasne, że oto znalazłem się jakby w innym palermitańskim ogrodzie. Stary pisarz wprowadzał