Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
duża.

Rzekł pan Soczewka: - Trochę się boję,
Ja jestem jeden, a ich jest dwoje,
Ja mam dwie nogi, a lwy po cztery,
Zginę, lecz szkoda przecież kamery,
I filmów szkoda, jakem Soczewka.
Nie. Ja mam w nosie głupiego lewka.
Już wiem, co zrobię. Bestia mnie nie zje.
Pstryknął, zapalił szybko magnezję,
Lew się przeraził, struchlała lwica,
Błysk je oślepił jak błyskawica,
Potem raz drugi, trzeci i czwarty,
Lwy zobaczyły, że to nie żarty
I pomyślały: "Ulec mu trzeba,
Skoro przed chwilą spadł prosto z nieba
I ma w zanadrzu błyskawic mnóstwo,
To nie jest żaden zwierz, tylko bóstwo.

Po czym lwy
duża.<br><br>Rzekł pan Soczewka: - Trochę się boję,<br>Ja jestem jeden, a ich jest dwoje,<br>Ja mam dwie nogi, a lwy po cztery,<br>Zginę, lecz szkoda przecież kamery,<br>I filmów szkoda, jakem Soczewka.<br>Nie. Ja mam w nosie głupiego lewka.<br>Już wiem, co zrobię. Bestia mnie nie zje.<br>Pstryknął, zapalił szybko magnezję,<br>Lew się przeraził, struchlała lwica,<br>Błysk je oślepił jak błyskawica,<br>Potem raz drugi, trzeci i czwarty,<br>Lwy zobaczyły, że to nie żarty<br>I pomyślały: "Ulec mu trzeba,<br>Skoro przed chwilą spadł prosto z nieba<br>I ma w zanadrzu błyskawic mnóstwo,<br>To nie jest żaden zwierz, tylko bóstwo.<br><br>Po czym lwy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego