Majster warknął: "podziękujcie szefowi", na które to wezwanie gibnęli korpusami do przodu i bąknęli nierówno: "dziękujemy-emy".<br>Szef rozkazał: - Stasiek, do roboty, a ty, Jurek, zostaniesz.<br>Poufnym, o ton niższym głosem wyłuszczał: - My pana... my ciebie, chłopcze, uważamy za coś innego.<br>Szykuję karierę dla ciebie, chłopcze. Damy ciebie do pomocy majstrowi Groszeckiemu (ukłon majstra). Główna rzecz - rysunek techniczny, nauczyć się czytać i wykreślać. Będziemy cię wysuwali powoli, aby nie budzić niepotrzebnych zawiści. Warsztat musi być jak rodzina.<br>- Tak - zahuczał z kąta "pierwszy" Berg.<br>- Ach, Klaudiuszu, Klaudiuszu... - stęknął "drugi", którego nagły, basowy dźwięk przestraszył.<br>- Tak, w ogóle to Pan Bóg was stworzył