Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
mnie z pół snu, pół jawy głos jednego z chłopaków, a gdy zeskoczyłem z półki, rzucił jeszcze tylko trzy słowa:
- Idi so mnoj!
i poszedłem za nim, a on prowadził mnie pustym korytarzem do wagonowego ustępu: uchylił drzwi i wtedy ją zobaczyłem, z uniesioną wysoko spódnicą i opuszczonymi poniżej kolan majtkami siedziała na niskiej muszli klozetowej, nieruchoma, z zamkniętymi oczyma, jakby zastygła w ostatnim wysiłku, i spostrzegłem u dołu jej brzucha coś jakby woreczek, czarny, ledwie dostrzegalny wśród ciemnych, gęstych włosów, i wskazałem go temu, który mnie tu przyprowadził, i on zręcznie odciął go kozikiem i rozpruł - posypały się złote monety
mnie z pół snu, pół jawy głos jednego z chłopaków, a gdy zeskoczyłem z półki, rzucił jeszcze tylko trzy słowa:<br>- Idi so mnoj!<br>i poszedłem za nim, a on prowadził mnie pustym korytarzem do wagonowego ustępu: uchylił drzwi i wtedy ją zobaczyłem, z uniesioną wysoko spódnicą i opuszczonymi poniżej kolan majtkami siedziała na niskiej muszli klozetowej, nieruchoma, z zamkniętymi oczyma, jakby zastygła w ostatnim wysiłku, i spostrzegłem u dołu jej brzucha coś jakby woreczek, czarny, ledwie dostrzegalny wśród ciemnych, gęstych włosów, i wskazałem go temu, który mnie tu przyprowadził, i on zręcznie odciął go kozikiem i rozpruł - posypały się złote monety
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego