dwoma czeladnikami, ledwo nadążając z obuwiem, które znosili mu klaperzy, inaczej zbijacze, im bowiem rozdawał skórę od Koneckiego i robotę od nich potem przyjmował jak każdy pucer brygadzista, wykańczając na glanc.<br>Szczęsny mieszkał w prawej przybudówce, mając za sąsiadów <page nr=358> szewców od Zamojskiego. Obaj mimo pół wieku różnicy byli jednakowo przygarbieni, małomówni, o chorych żołądkach i płucach, o życiu mętnym z niedospania: od stołka na barłóg i z powrotem. Stary Łąpieć, przypomniawszy sobie - "Też jestem człowiekiem!" - od czasu do czasu buntował się. Cyklicznie. Pił wtedy na umór pod swe człowieczeństwo i kamieniami ciskał w okno Jagniewicza: "Ja ci mordę wyklepię, wysoko eksmisjo