i nikt z zamkniętych w kanale, że uciekała od wroga, z głupią nadzieją, do tego samego przecież miasta, pogrążonego w płomieniach, błocie, krwi, rozpaczy.<br>Tamci z przodu już wychodzili. Ogarnęła ją pasja. Tam na górze pili już może wodę? Dusiła się w tym bagnistym powietrzu.<br>- Mam parabelkę Kolumba, mam parabelkę, -mamrotała szeptem przez zęby, jakby obiecując sobie, że może się zemścić na tamtych, na tych nieludzkich, którzy czują już na wargach, w ustach, w przełyku, w sobie, czystą prawdziwą wodę.<br>Już była pod włazem. Nad sobą widziała nogi holowanego w górę rannego. Jeszcze chwila. Ręką namacała klamrę i nagle osunęła się