odnaleziono, a Rita, nim tuż przed odjazdem pociągu z dworca w Taszkencie przedział wypełniła gromada rozwrzeszczanych Uzbeków, mężczyzn i kobiet, z koszami z gdaczącym drobiem i tobołkami, przypadkiem odnalazła pod oparciem przy drzwiach czarny klotowy woreczek: długo jeszcze, tak jak owe dwa panińskie krzemyki, które włożyłem do trumny swojej pięknej mamy, by mogła w ich błyskach odnajdować drogę powrotną do domu, nosiłem w kieszeni dwa diamenty, które tryskały w słońcu tysiącem iskier, ale uderzając jednym o drugi, nie mogłem skrzesać płomienia,<br>i pociąg ruszył, Rita siedziała tuż przy mnie, blisko, że czułem tętno jej krwi, tak jak teraz i zawsze swojej