Gdyni. I nic. Nic dla nas. Okazało się, że zostaliśmy generacją bez filmu.<br>Z innej beczki. Jakiś czas temu biskupi podnieśli larum, że zalewa nas plaga przydrożnych lolit. Jest popyt to i jest podaż. Biskupi są między innymi od tego, żeby alarmować, żeby wskazywać drogę, żeby skłaniać do zastanowienia nad marnościami tego świata. Ale biskupi tak uzasadnili swój niepokój: "Nasz piękny, swojski krajobraz został oszpecony obrazem prowokacyjnie zachowujących się prostytutek, które ostentacyjnie manifestują swoją obecność (...) Tak dalej być nie może".<br>Spodziewałem się, że księża biskupi będą grzmieć, że rodzina, że społeczeństwo, że zagrożenie dla wartości, zdrowia, państwa. A tu dostaję argument