formę spółdzielni, której statut pisze Ewa, dziewczyna z doświadczeniem w mieszkaniówce, obecnie pracująca w firmie deweloperskiej. Janusz Marciniak, budowlaniec, interesuje się projektem domu i pewnie będzie w przyszłości czuwać nad jego powstaniem. Zgodnie z ideami na Zachodzie nazywanymi "cohousingiem", czyli "współmieszkaniem", członkowie grupy wpłacają składki, które realną nicią związują ich marzenia o wspólnym domu. Kto się wycofa, ten traci pieniądze. W takich warunkach można się zacząć rozglądać za kredytami, projektantem i wykonawcą. <br><br>Co może nie być tak trudne jak w pojedynkę, bo wolny rynek chyba lubi wspólnoty. Ze stron internetowych Rodziny Niemczańskich można się dowiedzieć, że już udało się wywalczyć rabat