Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
szynami, nie kwapiąc się do wchodzenia w pole widzenia komuś, kto mógł teoretycznie wychylić się z wagonu i posłać pocisk w grupę niebiesko ubranych nieszczęśników. A ci, którzy z długą bronią w ręku pilnowali, by do tego nie doszło, właśnie na nieszczęśników wyglądali. Choć oni przynajmniej mieli kamizelki. Pozostałym pozostawał medalik pod mundurem i opieka boska.
- Nikt nie próbował wychodzić? - upewnił się Woskowicz. - Zabroniliście im?
- Nie, ale ludzie oglądają telewizję... Nietrudno zgadnąć, co jest grane, zwłaszcza jak się jedzie z Trójmiasta.
Woskowicz zastanawiał się z niewesołą miną.
- Broni w każdym razie nie wyjął - przerwał ciszę Adamek.
- Skąd pan wie? - Inspektor też
szynami, nie kwapiąc się do wchodzenia w pole widzenia komuś, kto mógł teoretycznie wychylić się z wagonu i posłać pocisk w grupę niebiesko ubranych nieszczęśników. A ci, którzy z długą bronią w ręku pilnowali, by do tego nie doszło, właśnie na nieszczęśników wyglądali. Choć oni przynajmniej mieli kamizelki. Pozostałym pozostawał medalik pod mundurem i opieka boska.<br>- Nikt nie próbował wychodzić? - upewnił się Woskowicz. - Zabroniliście im?<br>- Nie, ale ludzie oglądają telewizję... Nietrudno zgadnąć, co jest grane, zwłaszcza jak się jedzie z Trójmiasta.<br>Woskowicz zastanawiał się z niewesołą miną.<br>- Broni w każdym razie nie wyjął - przerwał ciszę Adamek.<br>- Skąd pan wie? - Inspektor też
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego