twardy grunt, dopiero w dogrywce ich bieg i ruch nabrał wyrazistości. Pozornie jest to niemożliwy paradoks, przecież wtedy już sił nie ma, ołów zaczyna zalegać w płucach od słynnej 70 minuty, co dopiero dogrywka. Otóż dogrywka to jest taka faza gry, w której zawodnicy już nie biegają sami, ale coś (metafizyka i prawda futbolu) nimi biega. Wtedy gra się trochę na pamięć, wtedy wyćwiczone elementy same biorą graczy w swoje posiadanie, wtedy oddane w stanie półprzytomności podanie bywa tym celniejsze, bo nie zakłóca go świadomość, gra sam automatyzm, a ten jest do perfekcji wytrenowany. Wtedy częściej padają bramki, bo rozpędzone natarcie