Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
nie podnosząc głowy.
Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem dwa złote. Położyłem monetę na parapecie.
- Takie auto to wielka odpowiedzialność - biadolił.
Dołożyłem jeszcze złotówkę.
- Nie wiem, czy opłaca się ryzykować pracę. Ordynator jest cholerna piła...
Zabrałem pieniądze.
- Czekaj pan! - zawołał portier. - Niech będzie. Ale samochód trzeba postawić za portiernią, żebym go miał na widoku i żeby nie rzucał się w oczy.
Położyłem pieniądze i wsiadłem do auta. Portier opuścił łańcuch służący za szlaban i wjechałem na teren szpitala. Zaparkowałem zgodnie z sugestią.
W izbie przyjęć pielęgniarka długo szukała, lecz nie udało jej się znaleźć śladu pacjenta Stefaniaka. Byłem jednak równie nieustępliwy jak ona ślamazarna
nie podnosząc głowy.<br>Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem dwa złote. Położyłem monetę na parapecie.<br>- Takie auto to wielka odpowiedzialność - biadolił.<br>Dołożyłem jeszcze złotówkę.<br>- Nie wiem, czy opłaca się ryzykować pracę. Ordynator jest cholerna piła...<br>Zabrałem pieniądze.<br>- Czekaj pan! - zawołał portier. - Niech będzie. Ale samochód trzeba postawić za portiernią, &lt;page nr=79&gt; żebym go miał na widoku i żeby nie rzucał się w oczy.<br>Położyłem pieniądze i wsiadłem do auta. Portier opuścił łańcuch służący za szlaban i wjechałem na teren szpitala. Zaparkowałem zgodnie z sugestią.<br>W izbie przyjęć pielęgniarka długo szukała, lecz nie udało jej się znaleźć śladu pacjenta Stefaniaka. Byłem jednak równie nieustępliwy jak ona ślamazarna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego