lekarskiego za pośrednictwem modemu. <br>Mądra samotność nakazywała być blisko ludzi. Dawał się zapraszać na chwilę, częstować w kuchni kawałkiem sernika, ze zrozumieniem wysłuchiwał politycznych racji albo opowieści o tym, jak się powodzi synom i córkom. Młodsi sąsiedzi zostawiali u niego dzieci, czasem wychodził przed blok i rozmawiał z każdym, kto miał ochotę przystanąć trochę dłużej.<br>Płomyk choroby zaczął się tlić pół roku temu. Początkowo był to tylko niepokój, narastające nagle złe przeczucia, niweczące wszelkie plany, odsuwające na bok pogodne wyobrażenia o przyszłości. Zainteresowały go wtedy wróżby. Nie jakiś tam okultyzm, tarot, nowa metafizyka, ale zwyczajne, dziecinne wyliczanki. Ze wstydem i biciem serca