ponieważ skończyły mu się pieniądze, postanowił wrócić do domu.<br>Nieutulony w żalu Bilewicz przekroczył próg swego mieszkania w dziwnym nastroju. Szumiało mu w głowie, a od środka coś go rozpierało, nosiło go po prostu. Już sam nie wiedział, czy jest smutny i poważny, czy wolałby się zabawić. Na pewno jednak miał ochotę jeszcze się napić. W związku z tym jego ciężki wzrok spoczął na żonie, niewysokiej, chudej i cichej kobiecinie. Jak zwykle w takich sytuacjach, gdy mąż wracał nietrzeźwy, Halina Bilewicz schodziła mu z drogi i kryła się po kątach udając, że jest nadzwyczaj zaabsorbowana domowymi pracami. Bała się. Wiedziała, że w