Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 7
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
całą paczką spotkamy się w klubie bilardowym. "W porządku, zagramy mecz wszechczasów!" Ń ucieszona krzyknęłam w telefon. Nie chciałam iść do klubu sama, zadzwoniłam więc do Jeremiego, mojego "dyżurnego" faceta. Nie planował na wieczór nic specjalnego, ale nie chciało mu się nigdzie iść (Jeremi zawsze robił tylko to, na co miał ochotę). "Wpadnę do ciebie" - rzuciłam bez tchu w słuchawkę. Zaśmiał się dziwnie: "Jeśli chcesz...". Chciałam. Wrzuciłam do torby kilka par koronkowych majtek, zadzwoniłam do Zuzki, skłamałam, że moja babcia jest umierająca i wsiadłam w samochód. Kochaliśmy się z Jeremim dziko i namiętnie przez całą noc, wypiliśmy szampana i zjedliśmy pasztet z
całą paczką spotkamy się w klubie bilardowym. "W porządku, zagramy mecz wszechczasów!" Ń ucieszona krzyknęłam w telefon. Nie chciałam iść do klubu sama, zadzwoniłam więc do Jeremiego, mojego "dyżurnego" faceta. Nie planował na wieczór nic specjalnego, ale nie chciało mu się nigdzie iść (Jeremi zawsze robił tylko to, na co miał ochotę). "Wpadnę do ciebie" - rzuciłam bez tchu w słuchawkę. Zaśmiał się dziwnie: "Jeśli chcesz...". Chciałam. Wrzuciłam do torby kilka par koronkowych majtek, zadzwoniłam do Zuzki, skłamałam, że moja babcia jest umierająca i wsiadłam w samochód. Kochaliśmy się z Jeremim dziko i namiętnie przez całą noc, wypiliśmy szampana i zjedliśmy pasztet z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego