drodze przeleciałem jeszcze cały scenariusz ucieczki. Gdy byliśmy 30 metrów od budki - wyszedł esesman, podciągnął sobie pas, założył czapkę i kiwając się czekał na mnie - opowiada Bielecki. - Meldując się, wręczyłem mu podrobioną przepustkę. To były najtrudniejsze chwile w całej historii ucieczki - dodaje. Gdy esesman patrzył na nich, w przepustkę, Bielecki miał wrażenie, że Niemiec mógł rozpoznać w nim więźnia. - Gdy przeszliśmy szlaban, byłem prawie pewny, że zaraz strzeli mi w plecy. Czekałem tylko na sakramentalne słowo "Halt! Przeszedłem metr, pięć, osiem metrów i nic.<br><br><tit>Poza obozem</><br><br>Obejrzał się dopiero, gdy był 30-40 metrów od budki. - Gdy po latach spotkaliśmy się