się idzie przez taki śnieg, trzeba po zrobieniu kroku cofnąć stopę i dopiero ją wyciągnąć, żeby ta skorupa nie darła ci nogi na <orig>przodzie</> goleni. Nic mu o tym nie powiedziałem. Wyszarpywał stopy, aż wreszcie miał nogi zdarte do kości. Wtedy zaczął mnie słuchać... (W. Adamiecki, Taniec z nożami). Czasami miał już dość tego ciągłego ukrywania się. Wreszcie nie wytrzymał, wziął kilku kolegów, poszli pod regle i zaśpiewali po góralsku, tak od serca, na całego, żeby oni (Niemcy) wiedzieli, że Józek Krzeptowski żyje... Pomogło. Na kurierskim szlaku towarzyszyło mu tak wielkie napięcie, że powiedział: Gdyby ktoś do mnie podszedł niepostrzeżenie, to