kwestię, rozciągnął się na kanapce w obecności wdowy, która uznała to za obrazę osobistą i wyszła z pokoju. <br>- Od razu zaczynasz się awanturować - rzekł Michaś, układając porządniutko swoje książki na półce. <br>- Wcale nie chodzi o awantury, tylko o to, że Luś nie może spać pod oknem, boby go zawiało i miałabyś, babo, placek. Oprócz tego trzeba się od razu postawić, żeby nas szanowali. <br> Potem zawiniła wdowa. Przy końcu obiadu wyraziła żal, że nie będzie leguminy, bo kot rozlał mleko przygotowane na kisielek czekoladowy, "a ja, moje dzieci, za tanio się ugodziłam z waszym ojcem, żebym mogła wydawać dwa razy pieniądze na leguminę". Chłopcy