Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
ojca
chrzestnego dla Kargulowego pomiotu zrobić? Never! Never! - tupie nogą,
odpycha Kaźmierza i znika za drzwiami.
Z Kaźmierza, jak z przekłutego balonika, uszło całe powietrze. Stoi w
czarnym garniturze pośrodku podwórza, a spod nowego kapelusza spływa mu
pot. Obie rodziny patrzą na siebie: miały być chrzciny, a jest jakby
stypa, miało być powitanie, a jest pożegnanie...
34

Tak jak nieszczęśliwym jest ten, kto nigdy nie zaznał szczęścia, tak
nie będzie szczęśliwym ten, kto się potrafi cieszyć tylko cudzym
nieszczęściem.
Do otwartej walizy wrzuca Jaśko przywiezione prezenty. Z tym wróci, z
czym przyjechał. Nic tu nie zostawi! A od Kaźmierza, tego judasza
ojca<br>chrzestnego dla Kargulowego pomiotu zrobić? Never! Never! - tupie nogą,<br>odpycha Kaźmierza i znika za drzwiami.<br> Z Kaźmierza, jak z przekłutego balonika, uszło całe powietrze. Stoi w<br>czarnym garniturze pośrodku podwórza, a spod nowego kapelusza spływa mu<br>pot. Obie rodziny patrzą na siebie: miały być chrzciny, a jest jakby<br>stypa, miało być powitanie, a jest pożegnanie...<br>34<br><br> Tak jak nieszczęśliwym jest ten, kto nigdy nie zaznał szczęścia, tak<br>nie będzie szczęśliwym ten, kto się potrafi cieszyć tylko cudzym<br>nieszczęściem.<br> Do otwartej walizy wrzuca Jaśko przywiezione prezenty. Z tym wróci, z<br>czym przyjechał. Nic tu nie zostawi! A od Kaźmierza, tego judasza
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego