ludzi. Otaczali starszego mężczyznę, głośno rozprawiającego o Szerszeniach - straszliwych wojownikach zza wschodniej granicy. Magwer przysiadł się tam nawet na chwilę, ale szybko wrócił do swoich. Staruch opowiadał historie, które Magwer może tydzień wcześniej sam rozpuszczał po mieście. Tylko że on robił to tak, jak uczył Ostry, delikatnie i ostrożnie, niejako mimochodem przy okazji innych gawęd. Plotka szła w ludzi, przekazywana dalej, zwykle cichcem i w tajemnicy. A ten stary gadał głośno, choć w karczmie siedzieć mogli szpicle. Albo mu już lata tak pomieszały w głowie, że się nie bał, albo wypił za dużo, albo sam był szpiegiem <orig>bana</>.<br>Teraz opowiadał o