Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
świecą, a on ćmą, którą ta świeca przyciąga. W piękne popołudnie poszedł. W słabnącym słońcu, w zamęcie ciepłożółtych liści. Szedł przez złocisty suchy potok. Liście przypominały łupinki cytryn, pomarańczy i innych tropikalnych owoców, których smaku, nazwy nie pamiętał. Ulica, domy, drzewa, wszystko pławiło się w słodko-kwaśnym zaczynie. W powietrzu miodowa nuta, kręciło w nosie.
Jassmont poczuł się jak na planie filmu, rozejrzał się, nagle pusto. Wrzosów, miejsce stałych zaskoczeń. Wyszedł na Jassmonta chłopak w okularach. Student, artysta? Może nawet poeta? Z plecakiem, w najprawdziwszych bergsztajgerach, wiatrówka, góralska czapka. Twarz wielkomiejska, niewiele rozumie z tego, co widzi, stąd zaciśnięte usta. Obcy
świecą, a on ćmą, którą ta świeca przyciąga. W piękne popołudnie poszedł. W słabnącym słońcu, w zamęcie ciepłożółtych liści. Szedł przez złocisty suchy potok. Liście przypominały łupinki cytryn, pomarańczy i innych tropikalnych owoców, których smaku, nazwy nie pamiętał. Ulica, domy, drzewa, wszystko pławiło się w słodko-kwaśnym zaczynie. W powietrzu miodowa nuta, kręciło w nosie. <br>Jassmont poczuł się jak na planie filmu, rozejrzał się, nagle pusto. Wrzosów, miejsce stałych zaskoczeń. Wyszedł na Jassmonta chłopak w okularach. Student, artysta? Może nawet poeta? Z plecakiem, w najprawdziwszych bergsztajgerach, wiatrówka, góralska czapka. Twarz wielkomiejska, niewiele rozumie z tego, co widzi, stąd zaciśnięte usta. Obcy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego