Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
miejscu tak szczególnym, że groziło mu utopienie. Całą ścianą waliły kaskady wody. Nie to było jednak najgorsze. Nie woda lejąca się potokami, ale pył wodny powstały z rozprysków kaskady na krawędzi okapu. Pył ten wdzierał się do dróg oddechowych, zabierał tlen. Staszek nie zważając już na niebezpieczeństwo samoczynnego odczepienia liny miotał się bezradnie, chcąc jakimś sposobem uciec spod tego niesamowitego prysznica. Znużony jak nigdy, ze zwłokami na plecach, opadł na ręce kolegów oczekujących pod ścianą dopiero o godz. 13.00.
Przy wyciąganiu znów powtórzyła się historia z zakleszczeniem. Nie mieliśmy już jednak sił dalej walczyć z tymi przeciwnościami. Deszcz zamienił się w
miejscu tak szczególnym, że groziło mu utopienie. Całą ścianą waliły kaskady wody. Nie to było jednak najgorsze. Nie woda lejąca się potokami, ale pył wodny powstały z rozprysków kaskady na krawędzi okapu. Pył ten wdzierał się do dróg oddechowych, zabierał tlen. Staszek nie zważając już na niebezpieczeństwo samoczynnego odczepienia liny miotał się bezradnie, chcąc jakimś sposobem uciec spod tego niesamowitego prysznica. Znużony jak nigdy, ze zwłokami na plecach, opadł na ręce kolegów oczekujących pod ścianą dopiero o godz. 13.00.<br>Przy wyciąganiu znów powtórzyła się historia z zakleszczeniem. Nie mieliśmy już jednak sił dalej walczyć z tymi przeciwnościami. Deszcz zamienił się w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego