Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
borsuczej sierści, na zmianę z flanelową szmatą, polerował cholewę. Spluwał na czyszczoną skórę. Wysunął koniuszek języka, przymrużył oczy, jakby osłabł mu wzrok. Był już gotowy, ubrany na te mrozy. W serdak z naszywanymi kieszeniami, tę samą co zazwyczaj baranicę, samodziałową płową koszulę i spodnie wojskowe. Poniemieckie, a właściwie połotewskie. Bardzo mocna tkanina, podwójne szwy, ciepłe, nie do zdarcia, i co ważne, bez charakterystycznych dla jakiejś formacji oznak. - Witaj, Janie, widzę, że się jednak zdecydowałeś, dobrze, że zaczynasz myśleć realistycznie - ucieszył się, podnosząc głowę. Wierzchem dłoni otarł czoło.

- To co, gotów? Idziemy - zdjął z wieszaka kożuszek i Jassmont, zaskoczony, zobaczył na jego
borsuczej sierści, na zmianę z flanelową szmatą, polerował cholewę. Spluwał na czyszczoną skórę. Wysunął koniuszek języka, przymrużył oczy, jakby osłabł mu wzrok. Był już gotowy, ubrany na te mrozy. W serdak z naszywanymi kieszeniami, tę samą co zazwyczaj baranicę, samodziałową płową koszulę i spodnie wojskowe. Poniemieckie, a właściwie połotewskie. Bardzo mocna tkanina, podwójne szwy, ciepłe, nie do zdarcia, i co ważne, bez charakterystycznych dla jakiejś formacji oznak. - Witaj, Janie, widzę, że się jednak zdecydowałeś, dobrze, że zaczynasz myśleć realistycznie - ucieszył się, podnosząc głowę. Wierzchem dłoni otarł czoło. <br><br>- To co, gotów? Idziemy - zdjął z wieszaka kożuszek i Jassmont, zaskoczony, zobaczył na jego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego