w należytym porządku, oczywiście, jak na te czasy - zastrzegł się Jassmont i chrząknął. Róża, kiedyś, chadzała na seanse organizowane przez Ossowieckiego. <br>- To bardzo się cieszę, a szanownego pana wprost zapytam, spacer czy sprawunki? A może misja? To teraz takie modne słówko: misja.<br>- Przyznam, że nie byłem w stanie nadążyć za modą - z dziwnym dla siebie drżeniem w głosie odpowiedział Jassmont. - Raczej spacer.<br>- Nie zaskoczę pana, ale spodziewałem się, że tak pan powie - pogodnie, bez triumfu rzekł Ossowiecki.<br>Jassmont poczuł się mimo to jak student czekający przed salą egzaminacyjną. Ossowiecki deprymował go.<br>- Zatem mogę sądzić, że nie jest pan szczególnie zajęty.<br>- Tak