tego do końca. Ale to pozór! Klienci płacą, więc wymagają. Dyndamy na pępowinach, zwróceni twarzą w pustkę.<br>Opadł ciężko na fotel. "Niepotrzebne, niepotrzebne gadanie. Szatan zaciera ręce i chichocze!" - zrezygnowany zapalił papierosa. Bocian nie podjął tematu, zmienił kasetę w magnetofonie. Stara, dobra Apteka zagrała, że Jezus Chrystus nie jest w modzie, że chyba diabeł jest na fali. No właśnie! Szatan, diabeł na fali, serfujący po falach solipsyzmu, bezpieczny, bo obśmiany we wszystkich naukowych dewiacjach. Bezkarny, bo lekceważony przez rozdęty intelekt krążący po orbicie próżności. Zygmunt coraz mocniej upewniał się w przekonaniu, że jest, istnieje - im większy pozór jego nieobecności, tym większa