Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
ku lewemu poboczu. Przed zderzak mercedesa. I mana.
- Sam się podstawia! - usłyszał podniecone sapnięcie Andrzeja. - Walniemy go?
Kowalczuk zastanawiał się gorączkowo, co zrobi ten pomyleniec, błyskawicznie rosnący w oczach. Bo to, co zrobi on sam, ani przez ułamek sekundy nie stanowiło problemu godnego rozważania.
Zresztą, prawdę mówiąc, w którymś momencie motocyklista przestał się liczyć. Kowalczuk uświadomił sobie, że zwalniający z sekundy na sekundę mercedes nie zdąży wytracić pędu i stanąć, nim ciężarówka zrówna się z nim linią zderzaka. Mógł wcześniej wypaść z jezdni - lecz nie musiał.
Kowalczuk poderwał nogę z gazu i przerzucił na hamulec. Za późno. Dwudziestu pięciu ton nie
ku lewemu poboczu. Przed zderzak mercedesa. I mana.<br>- Sam się podstawia! - usłyszał podniecone sapnięcie Andrzeja. - Walniemy go?<br>Kowalczuk zastanawiał się gorączkowo, co zrobi ten pomyleniec, błyskawicznie rosnący w oczach. Bo to, co zrobi on sam, ani przez ułamek sekundy nie stanowiło problemu godnego rozważania.<br>Zresztą, prawdę mówiąc, w którymś momencie motocyklista przestał się liczyć. Kowalczuk uświadomił sobie, że zwalniający z sekundy na sekundę mercedes nie zdąży wytracić pędu i stanąć, nim ciężarówka zrówna się z nim linią zderzaka. Mógł wcześniej wypaść z jezdni - lecz nie musiał.<br>Kowalczuk poderwał nogę z gazu i przerzucił na hamulec. Za późno. Dwudziestu pięciu ton nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego