rozchełstanych. Za ogromnym iluminatorem przelatują dostojnie wielkie transportowce i międzyplanetarne jumbo-jety, powietrzne tramwaje kursujące po niewidzialnych torach między unoszącymi się w przestrzeni osiedlami. <br>Albo my dwaj, miliardy lat temu, biliony lat później. Cyklicznie powtarzające się wieczory, ewolucje, rewolucje, zgony genialnych wynalazców i ich powtórne narodziny, miłości licealistów i szaleństwa motorniczych, nic nie warte poświęcenia. Powtarzające się co ściśle odmierzony czas życia, egzaminy, awanse, pisane sprawozdania, wydruki komputerowe. Ja i Runio siedzący w groteskowo małym mieszkaniu w dużym bloku osiedla Za Żelazną Bramą. Jest oto sam początek lat 90, właśnie coś pękło, coś się zmieniło, niedaleko stąd otwarto supermarket. Kupujemy w