Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
wyczerpywania wody, natomiast
najzręczniejszym kazał powiązać okręt linami. Ściągnięto nimi mocno boki statku.
Potem marynarze spuścili do morza na sznurach młodego chłopaka z Cypru, który
pływał jak ryba, i ten przepchnął koniec ciężkiej liny pod kadłubem okrętu.
W ten sposób statek został związany niby wielki tłumok.
Szary świt zastał ich mozolących się jeszcze nad tą robotą. Zamglone słońce
wynurzywszy się ukazało im bliski brzeg Kaudy. Ale na wyspie nie znaleźli portu.
Morze było ciągle rozkołysane: miotało okrętem jak dziecko zabawką, którą tacza
po stole. Ledwo zrobiło się jasno, wiatr wzmógł się. Wzrastał teraz z godziny
na godzinę, zamieniał się w orkan. Znowu
wyczerpywania wody, natomiast <br>najzręczniejszym kazał powiązać okręt linami. Ściągnięto nimi mocno boki statku. <br>Potem marynarze spuścili do morza na sznurach młodego chłopaka z Cypru, który <br>pływał jak ryba, i ten przepchnął koniec ciężkiej liny pod kadłubem okrętu. <br>W ten sposób statek został związany niby wielki tłumok. <br> Szary świt zastał ich mozolących się jeszcze nad tą robotą. Zamglone słońce <br>wynurzywszy się ukazało im bliski brzeg Kaudy. Ale na wyspie nie znaleźli portu. <br>Morze było ciągle rozkołysane: miotało okrętem jak dziecko zabawką, którą tacza <br>po stole. Ledwo zrobiło się jasno, wiatr wzmógł się. Wzrastał teraz z godziny <br>na godzinę, zamieniał się w orkan. Znowu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego