Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
jakąś leniwą bliskością, uczuciową wygodą kątów wytartych przez swoje codzienne działanie i przeżywanie. Zaczynam kręcić się na krzesełku, spoglądam na zagarek, wreszcie żołnierz spostrzega, że pora późna, bo trąca mnie i mówi:
- No, idziemy.
Żegnamy się. Dziewczyna patetycznie kiwa mi głową, jak wspaniałomyślna amazonka obdarowująca swojego jeńca wolnością, człowieczek ledwie mruga oczami, ale za to wzmaga do maksimum życzliwość uśmiechu. Wychodzimy. Idę teraz tak prędko, że żołnierz prawie biegnie. Serwus, Barbarossa, serwus Alpy i jezioro, już jesteśmy za mostem. W ogrodzie szpitalnym zrywam parę kwiatów, po chwili stoimy przed drzwiami naszego gmachu szkolnego. Żołnierz zbytecznie mnie odprowadził, i tak bym nie
jakąś leniwą bliskością, uczuciową wygodą kątów wytartych przez swoje codzienne działanie i przeżywanie. Zaczynam kręcić się na krzesełku, spoglądam na zagarek, wreszcie żołnierz spostrzega, że pora późna, bo trąca mnie i mówi:<br>- No, idziemy.<br>Żegnamy się. Dziewczyna patetycznie kiwa mi głową, jak wspaniałomyślna amazonka obdarowująca swojego jeńca wolnością, człowieczek ledwie mruga oczami, ale za to wzmaga do maksimum życzliwość uśmiechu. Wychodzimy. Idę teraz tak prędko, że żołnierz prawie biegnie. Serwus, Barbarossa, serwus Alpy i jezioro, już jesteśmy za mostem. W ogrodzie szpitalnym zrywam parę kwiatów, po chwili stoimy przed drzwiami naszego gmachu szkolnego. Żołnierz zbytecznie mnie odprowadził, i tak bym nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego