Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1993
pociągnął nas w stronę chat w białych drzewach.
Ujechaliśmy może pół kilometra i zaraz skręciliśmy na zarośniętą trawą ścieżkę, między kwitnące jabłonie - jechaliśmy dalej, jak w białej chmurze, do bielonej chaty, przed którą woźnica - znów z tym głośnym "prrr!" - zatrzymał konia.
- Oto dwór pana dziedzica Trypolskiego, wielmożny panie! - powiedział. I mrugnął wyłupiastym okiem.
Przed dom wyszła zaraz kobieta w czerwonym swetrze, który ciasno opinał wielkie piersi - uśmiechnięta, wycierała ręce o fartuch - i zwracając się do nas zaczęła mówić: - Niedaleko pan Chrystek zajechał! A mówiłam wcześniej! Prosimy, prosimy! Pan Florenty już doczekać się nie może siostrzeńca i wnuka!
Była to pani Helenka
pociągnął nas w stronę chat w białych drzewach.<br>Ujechaliśmy może pół kilometra i zaraz skręciliśmy na zarośniętą trawą ścieżkę, między kwitnące jabłonie - jechaliśmy dalej, jak w białej chmurze, do bielonej chaty, przed którą woźnica - znów z tym głośnym "prrr!" - zatrzymał konia.<br>- Oto dwór pana dziedzica Trypolskiego, wielmożny panie! - powiedział. I mrugnął wyłupiastym okiem.<br>Przed dom wyszła zaraz kobieta w czerwonym swetrze, który ciasno opinał wielkie piersi - uśmiechnięta, wycierała ręce o fartuch - i zwracając się do nas zaczęła mówić: - Niedaleko pan Chrystek zajechał! A mówiłam &lt;page nr=13&gt; wcześniej! Prosimy, prosimy! Pan Florenty już doczekać się nie może siostrzeńca i wnuka!<br>Była to pani Helenka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego