wyciągu na Kondratowej o podobnej przelotowości... <br>Sumując, nasza tatrzańska narciarska baza w stosunku do lat ubiegłych znacznie się skurczyła. Narciarstwo jakby niepostrzeżenie, powoli, działającym z zegarmistrzowską precyzją spychem, zostało wgniecione do dwóch Kotłów i w nich się gotuje i tłamsi. Pędzą ludzie jak barany, raz, drugi, pięćdziesiąty po tych samych muldach, kamieniach, tłoczą się w wąskich gardłach, wyzywają i złorzeczą tym, którzy z nonszalancką wyższością jakby nie widzą i nie słyszą co się tam na dole dzieje. O skutkach społecznych nie będę wspominał - tomy są już na ten temat spisane. Czy istnieje jakiekolwiek rozsądne wyjście z tej sytuacji? Tak!<br>Jedno polegać