wszystkich - oprócz Samsona - patrzył tak, jak gdyby byli przezroczyści, teraz zaczął uważniej sondować Reynevana wzrokiem.<br>- Drogę tutaj, na Porębę - wycedził Buko von Krossig - wskazałeś nam pod groźbą stryczka, Hagenau. A teraz pomożesz z ochoty? Skąd ta zmiana?<br>- Moja rzecz. <br>Tybald Raabe. Nieładna córka Stietencrona. Z poderżniętymi gardłami. Na dnie, w mule. Czarni od raków, które ich oblazły. Od pijawek. Wijących się węgorzy. I Bóg raczy wiedzieć czego jeszcze.<br>- Moja rzecz - powtórzył.<br>*<br>Nie musiał szukać długo. Sit, juncus, rósł na skraju wilgotnej łąki całymi kępami. Dołożył obwieszoną suchymi łuszczynami łodygę świrzepy. Trzykrotnie przewiązał ukłosionym źdźbłem turzycy. <br>Jedna, dwie, trzy<br>Segge, Binse, Hederich