Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
się mogło przywidzieć Zygmuntowi, to się powinno Zygmuntowi przywidzieć. Mimowolnie spojrzał na siedzącego obok Bociana. Ten przytaknął z satysfakcją:
- Cpun, od razu widać.
Nie, nie o to chodziło. W ulewie światła, naprzeciw pogrążonej w ciemnościach sali stał Północny. Z zaczesanymi do tyłu włosami, w idealnie skrojonym garniturze, ze stopami złączonymi na baczność i rękoma poprawiającymi mikrofon - Zygmunt rozpoznał go po tych bielutkich kajzerkach i przećpanych, błyszczących oczach. Poczuł się oszukany. Nie przez Północnego. Przez swoją nadzieję, która po tamtej deszczowej nocy przerodziła się w pewność, że cztery nieba wysyłają znak. Przywołują Zygmunta, chcą jego obecności i uczestnictwa. Północny miał być sygnałem! Miał
się mogło przywidzieć Zygmuntowi, to się powinno Zygmuntowi przywidzieć. Mimowolnie spojrzał na siedzącego obok Bociana. Ten przytaknął z satysfakcją:<br>- Cpun, od razu widać.<br>Nie, nie o to chodziło. W ulewie światła, naprzeciw pogrążonej w ciemnościach sali stał Północny. Z zaczesanymi do tyłu włosami, w idealnie skrojonym garniturze, ze stopami złączonymi na baczność i rękoma poprawiającymi mikrofon - Zygmunt rozpoznał go po tych bielutkich kajzerkach i przećpanych, błyszczących oczach. Poczuł się oszukany. Nie przez Północnego. Przez swoją nadzieję, która po tamtej deszczowej nocy przerodziła się w pewność, że cztery nieba wysyłają znak. Przywołują Zygmunta, chcą jego obecności i uczestnictwa. Północny miał być sygnałem! Miał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego