na piątą, dobry, postaraj się - zalecał - na dwie osoby. Tu masz pieniądze - położył banknot, uprzedzając zabiegi kucharza. - Jutro wam zapłacę.<br>- Za cały miesiąc?<br>- Nawet jeżeli wyjadę.<br>Tego nie trzeba było tłumaczyć. Wyszedł do auta, które stało jeszcze nie umyte ze śladami długiej drogi, czokidar usłużnie otworzył drzwiczki i tupnąwszy stanął na baczność. Na placyku trawiastym jego żona gałęzią popędzała kozę, która wspinała się na murek ogrodu zasmakowawszy w drobnym kwieciu. Napięcie minęło, odprężenie przyszło nagle, czyżby sprawy nabrawszy właściwej proporcji, przestały drażnić?<br>Margit ma rację. Nic się nie stało, nic, i niespodzianie uśmiechnął się do swego odbicia w zakurzonym lusterku. Wiedział jednak