merytorycznych zarówno opozycja, jak i rządząca koalicja uwzględniają w swych rachubach także racje polityczne. Gdyby do połączenia doszło, osią kampanii prezydenckiej stałaby się problematyka europejska. Lewicowym politykom, którzy mają jednoznacznie pozytywny stosunek do konstytucji, łatwo byłoby głosić hasła w stylu:<br>"Jesteśmy jedynymi Europejczykami". Liczne afery z udziałem SLD zostałyby zepchnięte na bok. Uczynienie z konstytucji europejskiej centrum kampanijnego sporu byłoby bardzo niewygodne przede wszystkim dla PO, niegdyś wołającej: "Nicea albo śmierć", a dziś skłaniającej się do poparcia konstytucji.<br>Niezależnie od wagi argumentów prezydent może przeforsować swój pomysł wbrew opozycji. Zgodnie z konstytucją bowiem o przeprowadzeniu referendum decyduje Sejm bezwzględną większością głosów lub