Nagle uświadomił sobie, że już przedtem słyszał brzęk pieniędzy.<br>- Służę uprzejmie - zwrócił się do gościa. - Płacę czarną kawę i szklankę wody.<br>- Szklankę wody?<br>- No tak, wody sodowej.<br>- Aha, sodowej... I co jeszcze?<br>- Ależ, panie, mówiłem już: czarną i sodową.<br>- Przepraszam bardzo... - wyciągnął z kieszeni garść drobnych, wydał resztę i odszedł na bok.<br>- Panie! Ile mi pan wydał?<br>Roman wrócił do gościa i przeliczył pieniądze leżące na stole. - Złoty trzydzieści.<br>- A ile kosztuje czarna i sodowa?<br>- Ach, przepraszam, myślałem, że pan miał wodę zwyczajną - zakłopotany, wziął ze stołu dwudziestogroszówkę i cofnął się w głąb rewiru. Dręczyła go obawa, by nie potknąć się o