Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
strony Skuły. Ukrył zawiniątko
w krzakach i rozejrzał się. Nikogo wokół nie było,
nikt nie mógł go zauważyć. Okna pawilonu miał
za węgłem głównego budynku. W porządku.
- Żegnaj, domu kochany... - zaśpiewał półgłosem
na wymyśloną melodię. - Żegnaj, domu - powtórzył
wolno głosem, jakby recytował wiersz. Niedbale, z rękami
w kieszeniach, kołysząc się na boki, przeszedł już
pewnie, gwiżdżąc głośno, przez trawnik.
Gnomik ze schodów zniknął. Drzwi do jadalni były zamknięte.
Nacisnął klamkę, puściła. Kątem oka zarejestrował
pustkę boiska, masywną postać Królowej, sunącą
w stronę budynku, taneczne podskoki ostrzyżonej dziewczynki
i falowanie trawy za prostokątem bramki. Wiatr? - pomyślał
z obojętnym zdziwieniem. Po południu może być
strony Skuły. Ukrył zawiniątko <br>w krzakach i rozejrzał się. Nikogo wokół nie było, <br>nikt nie mógł go zauważyć. Okna pawilonu miał <br>za węgłem głównego budynku. W porządku.<br>- Żegnaj, domu kochany... - zaśpiewał półgłosem <br>na wymyśloną melodię. - Żegnaj, domu - powtórzył <br>wolno głosem, jakby recytował wiersz. Niedbale, z rękami <br>w kieszeniach, kołysząc się na boki, przeszedł już <br>pewnie, gwiżdżąc głośno, przez trawnik.<br>Gnomik ze schodów zniknął. Drzwi do jadalni były zamknięte. <br>Nacisnął klamkę, puściła. Kątem oka zarejestrował <br>pustkę boiska, masywną postać Królowej, sunącą <br>w stronę budynku, taneczne podskoki ostrzyżonej dziewczynki <br>i falowanie trawy za prostokątem bramki. Wiatr? - pomyślał <br>z obojętnym zdziwieniem. Po południu może być
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego