Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
i tak wracali pokąsani niemiłosiernie. Jurka, odkąd pamiętał, całą wiosnę, lato i jesień swędziała skóra, najgorzej nocą. Napełniwszy worki kiziakiem - najlepszy był stary, suchy, nadziany mrówkami - dźwigali ciężar do sioła, aż grzbiet trzeszczał. W ten sposób dzień w dzień gromadzili opał na zimę...
Mimo mżawki kiziak rozżarzył się pod czajnikiem na dobre i teraz trzeba było tylko uważnie podkładać, łamiąc go na kawałki.
- Zimno!... Mokro!... - skarżył się Mariuszek. Przykucnął na tobołku i trząsł się. Deszcz zlepił jego kędzierzawe włosy. Wyglądał jak zziębnięty ptaszek, którego dopadł zły los w drodze do ciepłych krajów. Mrugał smutnymi ślepkami. Zmarkotniały do cna.
- Zaraz będzie wrzątek - powiedział
i tak wracali pokąsani niemiłosiernie. Jurka, odkąd pamiętał, całą wiosnę, lato i jesień swędziała skóra, najgorzej nocą. Napełniwszy worki &lt;orig&gt;kiziakiem&lt;/&gt; - najlepszy był stary, suchy, nadziany mrówkami - dźwigali ciężar do sioła, aż grzbiet trzeszczał. W ten sposób dzień w dzień gromadzili opał na zimę...<br>Mimo mżawki &lt;orig&gt;kiziak&lt;/&gt; rozżarzył się pod czajnikiem na dobre i teraz trzeba było tylko uważnie podkładać, łamiąc go na kawałki.<br>- Zimno!... Mokro!... - skarżył się Mariuszek. Przykucnął na tobołku i trząsł się. Deszcz zlepił jego kędzierzawe włosy. Wyglądał jak zziębnięty ptaszek, którego dopadł zły los w drodze do ciepłych krajów. Mrugał smutnymi ślepkami. Zmarkotniały do cna.<br>- Zaraz będzie wrzątek - powiedział
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego