do tego przyznałem, że podpisałem parę papierów. Inni się nie przyznają. To był rok 70. Nie wiedziałem, że mogę nie podpisać. A nawet jakbym wiedział, to bym zeznawał i podpisał. Kto by nie podpisał, to by nie przeżył". Z kolei w "Dzienniku Łódzkim": "Gdyby mi wtedy zaproponowali współpracę, nie wiem, na ile byłbym silny, czy bym się nie zgodził, gdyby mnie przygwoździli. Nie wykluczam. Miałem wtedy 26 lat - młody człowiek, nieprzygotowany".<br>Coś zatem podpisał, jakieś rozmowy odbywał, toczył jakąś konkretną grę z bezpieką i z samym sobą (wiele z tych konkretów jest przedmiotem lustracji sądowej i - jak się wydaje - nigdy w pełni