Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
się nienaganną opinią agencji. I być może - podkreślam: być może - zamordowali Wesołowskiego.
- Chyba panu odbiło! - nie wytrzymał Zagroda. - Wyszarpujecie nam najbardziej obiecujący trop, a ludzi, którzy wszystko wykryli, posądzacie o mordowanie świadków?! To ma być współpraca?!
- Panowie, spokojnie - rzucił zimno premier. - Obaj uczestniczycie w tej sprawie i albo obaj zasłużycie na medale, albo opinia publiczna zażąda waszych głów razem z moją. Jedziemy na jednym wózku. Nie ma sensu spierać się o zasługi. Proszę kontynuować, pułkowniku. Bo nie powiedział pan najważniejszego, prawda? - Twarz Woskowicza przybrała wyraz uprzejmego niezrozumienia. - Ten wstęp miał czemuś służyć. Chciałbym usłyszeć wnioski.
- Rozumiem. - Pułkownik odczekał jeszcze chwilę, po czym
się nienaganną opinią agencji. I być może - podkreślam: być może - zamordowali Wesołowskiego.<br>- Chyba panu odbiło! - nie wytrzymał Zagroda. - Wyszarpujecie nam najbardziej obiecujący trop, a ludzi, którzy wszystko wykryli, posądzacie o mordowanie świadków?! To ma być współpraca?!<br>- Panowie, spokojnie - rzucił zimno premier. - Obaj uczestniczycie w tej sprawie i albo obaj zasłużycie na medale, albo opinia publiczna zażąda waszych głów razem z moją. Jedziemy na jednym wózku. Nie ma sensu spierać się o zasługi. Proszę kontynuować, pułkowniku. Bo nie powiedział pan najważniejszego, prawda? - Twarz Woskowicza przybrała wyraz uprzejmego niezrozumienia. - Ten wstęp miał czemuś służyć. Chciałbym usłyszeć wnioski.<br>- Rozumiem. - Pułkownik odczekał jeszcze chwilę, po czym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego