rosyjskiej przybliżyć do klimatu oryginału.<br>Francuski krytyk, Farroth Gaffary, napisał o ostatniej scenie filmu - tej, która jest podstawą "Nastazji" - że mogłaby być zagrana tylko przez Japończyków lub Rosjan, to znaczy ludzi, którzy nie lękają się przesady i wielkiego gestu, którzy kpią sobie z naszego dobrego smaku i nie usypiają nas na modłę francuskich zespołów teatralnych.<br>Można by odnieść te słowa także do spektaklu Wajdy i jego japońskich aktorów, którzy istotnie nie lękali się tu niczego.<br>Tamasaburo Bando, słynny odtwórca ról kobiecych zarówno w tradycyjnym teatrze japońskim, jak i w dramatach europejskich, odsłonił przed nami nie tylko niebywały kunszt aktorski, ale także niepokojącą